Coraz więcej osób poszukuje stałego spowiednika. To dobry trend - komentują duchowni. Jaki jest dobry spowiednik – docieka Agnieszka Niewińska. To taki, który słucha, zastanawia się nad tym, z czym do niego przychodzę, nie recytuje przygotowanej dla wszystkich nauki, rozmawia ze mną, a nie zadaje standardowych pytań – odpowiada jej warszawska studentka Alicja.

 

O. Piotr Jordan Śliwiński przekonuje, że nawet dla doświadczonego spowiednika posługa w konfesjonale to nie lada wyzwanie, bo tam ksiądz spotyka się z tym, co w życiu ludzkim najtrudniejsze, staje pomiędzy moralnymi dylematami. „Gdybym działał tylko swoją mocą, to pewnie z konfesjonału bym uciekł” – mówi. Podkreśla, że spowiadanie wymaga od duchownego wzięcia na siebie bardzo dużej odpowiedzialności.

 

Ks. Stefan Czermiński zapewnia, że aby spowiadać, trzeba po prostu kochać ludzi. Jak tłumaczy ks. Jan Sikorski, wieloletni ojciec duchowny warszawskiego seminarium, spowiadania można się uczyć latami, poznać w seminarium podstawowe zasady, psychologię, teologię moralną, a i tak nigdy nie być dobrym spowiednikiem. Potrzebne tu jest doświadczenie – przekonują kapłani. Trzeba się nieustannie dokształcać w tym „fachu”. Specjalna Szkoła Spowiedników działa od 2006 roku. Specjalne zajęcia dla spowiedników prowadzą też jezuici – wymienia „Uwarzam Rze”.

 

Dzisiaj, jak mówią zgodnie rozmówcy tygodnika, coraz więcej osób, zwłaszcza młodych, poszukuje stałego spowiednika, kierownika duchowego. To już właściwie pewna moda. Spowiedź nie jest bowiem już tylko wyznaniem grzechów, ale spojrzeniem na własną duchową kondycję czy szukaniem pomocy w trudnych życiowych sytuacjach. To pozytywny trend – komentuje ks. Sikorski.

 

wiara.pl