3 sierpnia mija 110. rocznica urodzin kard. Stefana Wyszyńskiego. „Takiego Ojca, pasterza, prymasa Bóg daje raz na 1000 lat” – mówił o nim Jan Paweł II. 12 maja 2011 r. obchodziliśmy 65. rocznicę konsekracji biskupiej kard. Stefana Wyszyńskiego, 28 maja – 30. rocznicę jego śmierci, a dziś obchodzimy 110. rocznicę jego narodzin.
Wspominamy człowieka wielkiego pokroju, zaangażowanego w sprawy Kościoła i Polski. Kogoś kto „dźwigał na sobie znamię 'interrexa' – czyli kogoś, kto ma władzę w czasie bezkrólewia” – ocenia rolę Prymasa ks. dr Ireneusz Skubiś, redaktor naczelny „Niedzieli”.
Kardynał Stefan Wyszyński przez 33 lata kierował Kościołem katolickim w Polsce. Był jednocześnie metropolitą gnieźnieńskim i warszawskim, prymasem i przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski, występował w roli legata papieskiego. Przeżył w kapłaństwie 56 lat, posługiwał jako biskup przez 36 lat i 28 lat – jako kardynał.
Jan Paweł II do Prymasa
„Czcigodny i Umiłowany Księże Prymasie! Pozwól, że powiem po prostu, co myślę. Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego papieża-Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem”.
To właśnie kard. Wyszyński utorował drogę kard. Wojtyle, choć należy pamiętać, że Jana Pawła II wskazała kardynałom – przy pomocy wielu znaków – przede wszystkim Opatrzność. Po wyborze Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową Prymas czuł, że wypełnił zadanie. Bliskim osobom mówił: „Już na mnie czas”. Umiłowana Ojczyzna otrzymała papieża-Polaka. Prymas który wyznawał, że „kocha ojczyznę bardziej niż własne serce” a „pierwsza po Bogu miłość to Polska” – mógł odejść z poczuciem spełnienia. Był pewny, że Jan Paweł II poprowadzi Kościół w Trzecie Tysiąclecie.
Gdy chory Prymas dowiedział się o zamachu na życie Jana Pawła II, wtedy w przesłaniu do narodu poprosił, aby wszelkie modlitwy przenieść na Ojca Świętego. Pragnął, aby Maryja zachowała papieża, a jego życie może zabrać. Nie można oddzielać Prymasa od Papieża, bo to Opatrzność dała ich w tym samym czasie i ich misja niezwykle łączy się w jedno wielkie dobro, dla Kościoła, świata i Polski, w tym trudnym dla niej okresie zniewolenia i przemian. Jan Paweł II wyznał, że kard. Wyszyński był dla niego mistrzem w dziedzinie wielkich programów duszpasterskich – na co zwraca uwagę Paweł Skibiński, dyrektor Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w Warszawie. Katolicyzm masowy kard. Wyszyńskiego był inspiracją dla Jana Pawła II, który przeniósł ten duszpasterski rozmach na cały świat.
Jan Paweł II o Prymasie po jego śmierci
„Szczególnym przedmiotem medytacji uczyńcie postać niezapomnianego Prymasa, śp. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, jego osobę, jego naukę, jego rolę w jakże trudnym okresie naszej historii. Podejmijcie to wielkie i trudne dzieło, dziedzictwo przeszło tysiącletniej historii, na którym on, Kardynał Stefan, Prymas Polski, dobry pasterz wycisnął trwałe, niezatarte piękno. Niech dzieło to podejmą z największą odpowiedzialnością pasterze Kościoła, niech podejmie je duchowieństwo, kapłani, rodziny zakonne, wierni każdego wieku i każdego zawodu. Niech podejmą je młodzi. Niech każdy na swój sposób, tak jak Bóg i własne sumienie mu wskazuje. Podejmijcie i prowadźcie je ku przyszłości”.
Czym byłaby Polska bez Prymasa? – zapytał po śmierci kard. Wyszyńskiego ks. prof. Józef Tischner.
Czy znamy to dziedzictwo i rozumiemy znaczenie Prymasa Tysiąclecia dla Kościoła i Polski?
W kontekście toczącego się procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego kard. Wyszyńskiego należałoby zapytać:
Dlaczego święty?
Na to pytanie starała się odpowiedzieć w „Niedzieli” Milena Kindziuk. Prymas miał opinię człowieka niewzruszonego, i gdy oglądamy oficjalne zdjęcia z kard. Wyszyńskim, ze względu na jego powagę, te opinie mogą wydać się uzasadnione. Jednak Kardynał nie był człowiekiem nieustannie poważnym. Święci są uśmiechnięci i Prymas do nich należy – przekonuje Milena Kindziuk. Prywatne zdjęcia i anegdoty, które znamy od bliskich współpracowników Prymasa, przekonują nas o prawdzie tego stwierdzenia.
KAI