"Spróbuj czytać Biblię, przyjacielu, według swoich własnych możliwości i na swój sposób" - pisał Roman Brandstaetter w książce Krąg biblijny, która pozwala nam popatrzeć na Pismo Święte inaczej, niż z reguły winniśmy to robić.
Czytanie Pisma Świętego z ołówkiem w ręku
Nie lubię nieskazitelnie czystego egzemplarza Pisma Świętego. Ta czystość jest bowiem dowodem, że księga nie służy swojemu celowi, że stoi bezużytecznie na półce, że jest pustą dekoracją, martwym przedmiotem. Takie martwe Pismo Święte świadczy o martwocie swojego właściciela. Pismo Święte powinno być w miarę podniszczone, w miarę zabrudzone, w miarę postrzępione, ze śladami palców na rogach stronic, zapisane na marginesie drobnym pismem i upstrzone różnokolorowymi podkreśleniami, przypominającymi mosty przerzucone nad przepaściami.
Każde takie podkreślenie i każda uwaga zapisana na marginesach księgi, na dole, u góry, po bokach, jest dowodem naszego przenikania w tekst i naszego z nim spoufalenia się, jest jakby podpisem stwierdzającym nasz współudział w zdarzeniach, dziejących się na jej kartach. Nie bójmy się notować na marginesie tej księgi naszych wzruszeń, które przeżywamy podczas jej czytania. Wystarczy notatka złożona z dwóch słów, z jednego słowa albo choćby tylko wykrzyknik, ów wymowny znak stwierdzający rosnącą temperaturę naszych uczuć. Nie bójmy się stawiać znaków zapytania przy tekście, którego nie rozumiemy. I wreszcie nie bójmy się podkreślać ołówkiem albo ujmować w nawiasy tych fragmentów, do których, ze względu na ich piękno wewnętrzne i kształt myśli, pragniemy wielokrotnie powracać. W ten sposób z czasem powstać może mała, ale cenna antologia do naszego prywatnego użytku, wybór ulubionych biblijnych utworów poetyckich i prozaicznych, do których w każdej chwili możemy sięgnąć bez długiego i żmudnego szukania.
I oto nawet nie spostrzeżemy się, jak dzięki naszym podkreśleniom, nawiasom, umownym znakom, uwagom zapisywanym skrupulatnie na kartach Pisma Świętego stanie się ono dziennikiem naszej duszy, zaufanym powiernikiem, którego wtajemniczamy w najtrudniejsze związki łączące nas z Bogiem, ludźmi, ze światem.
A gdy po lekturze zamkniemy egzemplarz Pisma Świętego, pobrużdżony naszymi uwagami, o stronicach nieco przybrudzonych od częstego kartkowania, chętnie wrócimy następnego dnia do jego czytania z ołówkiem w ręce, jak do ciekawej rozmowy z mądrym i oddanym przyjacielem, który ma nam wiele do powiedzenia zarówno o sobie, jak i o nas samych. I znowu, otworzywszy Pismo Święte, dalej ciągnąć będziemy przerwaną wczoraj rozmowę.
O głośnym czytaniu Pisma Świętego
Czy próbowałeś kiedyś czytać na głos Pismo Święte? Wieczorem przy stole, w gronie najbliższej rodziny? A może czytałeś je głośno przed snem, tylko dla siebie, jak to czynił Juliusz Słowacki? „Często wieczorem - pisał w jednym z listów do matki - czytam głośno rozdział z Biblii." A może czytałeś je głośno jak Olga z noweli Czechowa Chłopi? „Olga mówiła statecznie, śpiewnie i chodziła jak pątniczka, szybkim, drobnym kroczkiem. Codziennie czytywała Pismo Święte, czytała na głos, na sposób cerkiewny, wielu rzeczy nie rozumiała, lecz święte słowa wzruszały ją do łez, a takie wyrazy jak «albowiem» czy «azali» wymawiała ze słodkim zamieraniem serca. Wierzyła w Boga, w Matkę Boską, w świętych; wierzyła, że na tym świecie nie można krzywdzić nikogo - ani zwykłych ludzi, ani Niemców, ani Cyganów, ani Żydów - i że biada nawet tym, którzy nie mają litości dla zwierząt; wierzyła, że tak napisane jest w księgach świętych, i dlatego, kiedy wymawiała słowa Pisma Świętego, słowa nawet niezrozumiałe, to twarz jej stawała się żałośliwa, rzewna, jasna". Posłuchaj... Czytając na głos Pismo Święte w gronie najbliższej rodziny, spróbuj sobie wyobrazić, że żyjesz przed dwoma tysiącami lat w Jerozolimie i opowiadasz u stóp Góry Oliwnej garstce ludzi dzieje Jezusa z Nazarethu. Posługujesz się metodą narracyjną ówczesnych opowiadaczy biblijnych dziejów. Umiejętnie frazujesz i kształtujesz tę opowieść za pomocą rytmicznego zaśpiewu, który jest czymś pośrednim między mową mówioną a śpiewem, dzięki czemu wywołujesz w słuchaczach serdeczne wzruszenie.
wiara.pl